Sąd przedłuża areszt dla byłego stróża prawa podejrzewanego o morderstwa i trucicielstwo
Tadeusz P., były funkcjonariusz milicji i policji, teraz znajduje się w roli oskarżonego. Sąd Apelacyjny w Krakowie postanowił, że do 17 marca 2024 roku pozostanie w areszcie. Wymiar sprawiedliwości zarzuca mu zabójstwo Krzysztofa Pyki, swojego podwładnego, oraz Marka Pomykały, dziennikarza z Sanoka. Dodatkowo jest obarczony podejrzeniem próby zamordowania swojej byłej małżonki, Ewy P., poprzez powtarzane próby otrucia. Za te przestępstwa grozi mu kara dożywocia.
64-letni Tadeusz P. od 24 listopada 2022 roku przebywa w areszcie. Został zatrzymany dwa dni wcześniej przez śledczych z Krakowa, w mieście Zabrze na Śląsku, gdzie ostatnio mieszkał. Po zatrzymaniu byłego policjanta, Prokuratura Okręgowa w Krakowie wystąpiła do Sądu Apelacyjnego o przedłużenie jego aresztu do 17 marca 2024 roku – jak poinformował nas sędzia Tomasz Szymański, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Podjęta przez sąd decyzja nie jest ostateczna i Tadeusz P. ma prawo odwołać się od niej w ciągu siedmiu dni. Śledztwo w sprawie Tadeusza P. nadal trwa. Prokuratura w Krakowie oczekuje na wyniki analiz leków i innych substancji, które miały być wykorzystane do otrucia Ewy P. – jak ustalono na podstawie dowodów.
Kolejnym krokiem śledztwa było przeprowadzenie badania psychiatrycznego oskarżonego, które miało na celu określenie jego zdolności do rozpoznawania zarzucanych mu czynów. Ekspertyza potwierdziła, że Tadeusz P. jest poczytalny.
Do czynów, za które odpowiada Tadeusz P., należy zabójstwo milicjanta Krzysztofa Pyki, które miało miejsce w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku, a także zabicie dziennikarza Marka Pomykały, który zniknął bez śladu po tym, jak opuścił swój dom w nocy z 29 na 30 kwietnia 1997 roku. Dodatkowo byłemu policjantowi zarzuca się próbę zamordowania swojej żony poprzez uporczywe podawanie jej dużej dawki określonych leków i umieszczenie rtęci w jej papierosach. Czwartym zarzutem jest posiadanie przez Tadeusza P. ponad 24 gramów marihuany.
Dodatkowo, śledczy ustalili, że w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku, Tadeusz P. mógł zepchnąć swojego podwładnego, Krzysztofa Pykę, z pomostu do cumowania łodzi w Polańczyku. Według ich ustaleń miało to na celu uniknięcie konsekwencji prawnych za spowodowanie wypadku drogowego pod wpływem alkoholu, w którym zmarł Edward Krajnik. Krzysztof Pyka próbował ujawnić prawdę o tym wydarzeniu, co mogło być powodem jego śmierci.
Słuch o Marku Pomykała zaginął po tym, jak opuścił swój dom w nocy z 29 na 30 kwietnia. Jego samochód znaleziono następnego dnia przed zapora w Solinie. Śledczy twierdzą, że Tadeusz P. mógł zwabić dziennikarza do swojego domu, upić go i następnie udusić, obawiając się, że ten odkrył prawdę o popełnionych przez niego zbrodniach.
W 2012 roku Tadeusz P. miał wyznać swojej kochance oraz byłej żonie o dokonanych zabójstwach. Ewa P. i Wioletta Z. zeznawały w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie w latach 2014-2015. Jednak ze względu na wiele niespójności w ich zeznaniach, śledztwo zostało umorzone. Tadeusz P. nie był nawet przesłuchany jako świadek.
Kiedy jednak w 2020 roku dziennikarze nagłośnili sprawę śmierci Krzysztofa Pyki i Marka Pomykały, Prokuratura Krajowa podjęła decyzję o wznowieniu sprawy i skierowaniu jej do Krakowa. Śledztwo jest nadal prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie.